Ja do Krzysia biegającego po ogródku babci i dziadka- Chodź się przytulić do mamy.
Krzyś- nie!
Ja- no chodź!
Krzyś stanowczo- nie
Udaję płacz, młody wskakuje mi na kolana, przytula i mówi z naganą w głosie:
- Ale nie musiałaś od razy ryczeć. Przecież zawsze do Ciebie przychodzę...
Hahaha. Jaki roztropek mały :)
OdpowiedzUsuń