W każdym razie poszliśmy i nie żałuję. Tak sobie myślę, że fajnie, żeby dziecko chociaż raz poszło w takie miejsce i poczuło tą specyficzną atmosferę. Moi byli zachwyceni. Atrakcji dla nich co niemiara.
Krzyś przy każdym wyjściu klauna tak się śmiał, że aż się ludzie oglądali :) Normalnie zanosił się śmiechem, zanim klaun cokolwiek zrobił :) Były też oczywiście pokazy sztuczek z wykorzystaniem zwierząt (trochę nie zrozumiałam przesłania pokazania dzieciom trzech żółwi, węży, które nic nie robiły i krokodyla, któremu pozwolili zrobić 5 kroków w stronę widowni - z zawiązaną paszczą):
- kot chodzący po równoważni- szok, no nie? :)
- kot poruszający się ....nie wiem jak to określić- na pachach?
- wielbłąd biegający w tą i z powrotem na mini arenie....
- pieski wożone w wózku dla lalek i samochodzikach
- pieski "śpiewające" z playbacku przez mikrofon- to było śmieszne, bo wylizywały mikrofony :)
- fretki przechodzące tor przeszkód
- gołębię chodzące po parasolu i kuli
W końcu była też przejażdżka na wielbłądzie (10 zł za jedno okrążenie. Nic, tylko kupić wielbłąda- 1zł za krok?) Ale atrakcja niezaprzeczalna. Julka się śmiała, że był taki ciepły, że wolałaby wielbłąda zamiast kaloryferów :)
Był też akrobata. W pierwszej sztuczce przebrany za Spidermana, więc radość Krzysia ogromna :)
Oczywiście były też inne atrakcje: połykanie ognia, taniec z płonącymi kulami, kręcenie talerzami na kiju, kręcenie 20 kołami hulahop naraz, popcorn i świecące zabawki. Czyli kicz i hałas :)
I mimo iż dla mnie to była średnia atrakcja (za głośno, mało widać, ławki niewygodne i bolały mnie plecy), to nie żałuję, że poszliśmy. Dzieciaki bardzo to przeżywały i dla niech była to nie lada atrakcja. Wrócili pełni wrażeń. I tak właśnie sobie wyobrażam ich dzieciństwo :) Więc jeśli nie macie ochoty iść do cyrku, ale Wasze dzieciaki nalegają- ustąpcie i chociaż raz w ich życiu ich zabierzcie. Warto :)
P.S. Jeśli w przedszkolu lub szkole Wasze dziecko dostało bilet na tańsze wejście dla dziecka, to nie stresujcie się, jak go zostawicie przypadkiem w domu. Cena biletu będzie taka sama :) Reklama dźwignią handlu :)
Zaprowadzę dzieci do cyrku dopiero wtedy, gdy odwiedzi nas taki w którym nie występują zwierzęta.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy takie w ogóle istnieją, a też bym taki chętniej wybrała. Ale niestety, jak za oknem pojawia się wielbłąd to już nie ma zmiłuj :)
Usuń