Krzyś od jakiegoś czasu bardzo chcę się uczyć czytać. Żeby wyjść naprzeciw oczekiwaniom klienta :) postanowiłam pobawić się z nim wykorzystując mój pomysł z pracy. Zaczęliśmy tworzyć własną książeczkę z literkami. Szkoda, że nie uwieczniłam książeczek moich uczniów, bo były świetne.Teraz za to pokażę Wam krok po kroku książeczkę Krzysia.
Na początek litera A.
Krzyś już znał A, boi już wcześniej się bawiliśmy trochę literkami. Na początku przypomnieliśmy więc sobie jak wygląda. Później pokazałam Krzysiowi jak piszą je dzieci w szkole i zapytałam czy w gazecie wyglądają tak samo. Szukaliśmy i okazało się, że trochę jest. Tylko małego nie mogliśmy znaleźć... W końcu się udało, więc zachęciłam Krzysia do wycięcia przedstawicieli małego i wielkiego A i przyklejenia na kartce.
Teraz przyszedł czas na kalambury. Rysowałam powoli wybrane przedmioty na "a", a Krzyś je nazywał i kolorował.
Żeby lepiej zapamiętać małe drukowane A, postanowiłam wykorzystać patent z czasów, gdy chodziłam do przedszkolnej zerówki. Dałam Krzysiowi fragment artykułu z gazety (najlepsze do tego celu są gazety dla dzieci, bo mają większą czcionkę i odpowiednie treści. Ja się nieźle naszperałam zanim pomiędzy nekrologami i artykułami o pedofilii w kościele znalazłam coś bezpiecznego.). Jego zadaniem było odnalezienie i zakolorowanie wszystkich literek "a".
Na końcu chciałam zrobić coś zupełnie innego, ale Krzyś chciał pisać jak dzieci w szkole. Mój pomysł zrealizujemy innym razem.
Pierwsza strona naszej książeczki wygląda tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz