Moich dzieciaków nie ma dzisiaj w domu, bo "wakacjują" się u dziadków, ale rano mąż odebrał telefon z podwójnymi życzeniami (bo urodził się jako prezent dla swojego taty) od naszej bandy i z informacją, że ch nie ma, ale prezent jest. Musi go sobie tylko znaleźć (przerażenie w oczach męża, bo dzieci porządku w swoich pokojach nie zostawiły :)). Po chwili dodali, że komputer mu trochę pomoże. I tu pomogłam trochę ja, bo podrzuciłam rano do mężowskiego laptopa podpowiedź przygotowaną przez dzieci- karteczkę z narysowanymi brudnymi ubraniami. Od razu załapał, że będzie gra. W końcu zuch w domu zobowiązuje :)
Przegrzebał całe pranie, ale niczego nie znalazł. Dopiero wtedy zajrzał do pralki, gdzie znalazł mapę narysowaną przez Krzysia (Julka pomagała tylko słownie, bo w poniedziałek złamała rękę).
Zadanie nie było łatwe, ale udało mu się dotrzeć do pokoju Krzysia, gdzie wisiała kolejna kartka- z szyfrem.
Mąż wysilił szare komórki i w sumie zaskakująco szybko odkrył, że ma szukać w szafie Julki. Najpierw podejrzliwie obejrzał całą szafę dookoła w poszukiwaniu kolejnego zadania. Pewnie bał się, że po otwarciu wypadnie na niego cała zawartość.
Szkoda mi trochę, że jest Dzień Ojca, a dzieci nie ma w domu, ale sama gra sprawiła mężowi dużą frajdę, więc polecam Wam ten pomysł do wykorzystania za rok.
A jeśli ktoś chciałby wykorzystać sam szyfr, to będzie o tym niedługo osobny post, bo często wykorzystuję harcerskie szyfry w pracy w szkole. Zaglądajcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz