Wierzyć mi się nie chce, że to pyskujące dziewczę z wiecznym fochem (stąd domowy przydomek Fochmistrzyni :)) było takie małe i słodkie :)
Tym razem nie zapowiadało się tak lekko. Zdecydowanie łatwiej zapakować malucha do nosidła, niż dreptać z trójką, wożoną na co dzień wszędzie samochodem...
Droga z podpoznańskiej Rokietnicy do Zakopanego jest dłuuuuuuga. Im masz więcej dzieci, tym jest dłuższa. Serio! No chyba, że wyjeżdżasz tak, jak planujesz...
- Wyjdziemy o 3, żebyśmy rano byli na miejscu
- Ale kochanie, ty wracasz z pracy dopiero ok.23, musisz się trochę przespać
- No dobra, o 4.
***
- Kotek, jest 4. Spakowałam nas, tylko wpakuj to wszystko do auta
-OK, za 10 minut pakujemy dzieci do auta i jedziemy
***
- Mamusiu, a gdzie my wyjeżdżamy tak wcześniej? Przecież jest dopiero 6.40...
Także ten tego....
A dlaczego pakowałam nas w środku nocy, zamiast kilka dni wcześniej? Bo....jesteśmy super rodzicami. Wakacje zaklepaliśmy w październiku (atrakcyjna cena), a dzieci dowiedziały się dopiero za Częstochową, dokąd jedziemy i że nasz weekend majowy nie kończy się po weekendzie :)
Niestety, niespodzianki łączą się zazwyczaj z moimi zarwanymi nockami. Taki dziwny zbieg okoliczności....
Wracając do wyjazdu
Wyjechaliśmy przed 7, licząc na to, że dzieciaki prześpią jeszcze chociaż ze 2 godziny. Myliliśmy się. W związku z tym, że ich bezczelnie okłamaliśmy, średnio co 20 sekund z którychś ust padało pytanie:
- daleko jeszcze?
- a dlaczego jedziemy do Antka (kuzyn, do którego niby mieliśmy jechać) tak wcześnie?
- a jak długo się do nich jedzie?
- a ostatnio droga wyglądała inaczej
- czy my się nie zgubiliśmy?
- nie przypominam sobie, żebyśmy wcześniej jeździli do nich autostradą
- ja chcę wiedzieć, dokąd jedziemy
- muszę siusiu
- chcę jeść
- kiedy będziemy na miejscu?
I tak mniej więcej do godziny 14, kiedy to wreszcie krajobraz uległ znaczącym zmianom i naszą najstarszą latorośl olśniło. Miało to miejsce w bardzo malowniczy miejscu, które odwiedziliśmy po drodze (niekoniecznie bardzo po drodze, ale taki był zamysł mojego małżonka).
- Czy my nie jedziemy przypadkiem w góry?
Tu nastąpiła zmiana frontu. Z dzieci jęcząco-marudzących, nagle w aucie zrobiły się rozchichrane aniołki. Przecież od kilku tygodni dopytywały mnie, czy kiedyś pojedziemy w góry, bo kolega był i bo fajną książkę przeglądali i by kiedyś też chcieli. A ja z kamienną twarzą, pękając ze śmiechu w środku odpowiadałam, że może za dwa, trzy lata, jak Melka podrośnie... :)
Piękne miejsce, które odwiedziliśmy (nie do końca) po drodze, to Skalne Miasto Podzamcza, w Ogrodzieńcu. Trochę ścieżek do przetestowania małych nóżek, kilka skałek o ciekawych kształtach i ruiny zamku. No i zbyt wiele straganów z pamiątkami. Na szczęście udało nam się powstrzymać dzieciaki przed wydaniem wszystkich pieniędzy już pierwszego dnia naszego wyjazdu.
Tu zaczęliśmy trening z pilnowania szlaków :)
Ciekawe spotkania na szlaku
Każdy wędrowiec musi mieć laskę :)
I tak nam właściwie minął pierwszy dzień naszej wyprawy. Do Zakopanego dojechaliśmy około 19.00. Po zameldowaniu i rozpakowaniu w Duchu Tatr, nikt już nie miał siły na spacery. Mimo to, ok.21 poszliśmy jeszcze na małe zakupy spożywcze i padliśmy ze zmęczenia. Wcześniej jednak dzieci opisały swoje wrażenia w nowych notatnikach. To nam dało chwilkę na drzemkę :) Polecam takie rozwiązania. Notatniki z tackami i długopisami kupiłam za grosze w Netto. Dzieci codziennie miały opisywać swój dzień, co zapamiętały, co im się podobało. Dodatkowo, robiły rysunki. Taka chwila wyciszenia jest potrzebna po ciężkim dniu. Szczególnie rodzicom :)
Na dzisiaj tyle, bo i tak się rozpisałam. W kolejny poście nasza pierwsza górska wyprawa.
super początek wyprawy! 10 latki i ich humory znamy oj znamy ;) wydłużenie drogi proporcjonalne do ilości dzieci też :) ale pomysł z notatnikami świetny i godny naśladowania! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszamy na dalsze wpisy, będzie o trasach z dziećmi :) A notatniki to czysty przypadek. Kosztowały takie grosze, że od razu wpadł mi do głowy pomysł z zadaniami na wyjazd. Od teraz będą obowiązkowe zawsze :)
UsuńWygląda na to, że spędziliście tam wspaniały czas. Już się nie mogę doczekać kolejnych relacji! Ja też ostatni raz w górach byłam równo 10 lat temu i tak strasznie mi tęskno..
OdpowiedzUsuńByło cudownie! Polecam Ci szukanie miejsca duuuużo wcześniej, bo wtedy cenowo jest bez porównania. Poza tym teraz za Krysię nigdzie nie będziecie musieli płacić i jeszcze nie będzie problemu z chodzeniem :)
Usuń