Czas...no właśnie. Ostatnio jedna z moich nowym uczennic (rany, jak ja kocham te pierwszaki!) powiedziała, że jak mi brakuje czasu, to w Pepco mogę sobie dokupić 68 godzin za 3 zł, bo jest promocja :D Niestety, widocznie zbyt głośno to powiedziała i wszystko mi wykupili, a ekspedientki udawały, że nie wiedzą o co chodzi :) Także nie mam wyjścia i muszę sobie radzić po staremu. Czyli gnaj do przodu i nie marudź. I właśnie dlatego na chwilę zniknęłam. Ale tylko na chwilę, bo już się powoli zaczęłam ogarniać. Ba, dopiero po 3 tygodniach września znalazłam czas na sprzątanie w domu. Szkoda tylko, że do końca roku szkolnego będę nadrabiać zaległości z tych tygodni.... :)
A żebym umiała tym czasem lepiej gospodarować, zapisałam się na kilka kursów. W myśl zasady, że jak nie masz na nic czasu, znajdź sobie dodatkowe zajęcie. U mnie działa :) A jaka jest ulga, kiedy po kilku tygodniach na kursach ma się wreszcie weekend dla siebie (czyt. dla dzieci).
Jednym z kursów jest Okzeszyt, w który wciągnęłam się chyba na dobre. O samym okeju pisałam już nie raz na blogu. Stosuję elementy Oceniania Kształtującego, bo widzę ogromne efekty u moich uczniów. Poza tym, te zasady zawsze były mi bliskie i intuicyjnie starałam się do nich dążyć (z różnym efektem, niestety). W tym roku poczułam nieodpartą potrzebę wprowadzenia Okzeszytu. Jego elementy pojawiały się wcześniej u moich uczniów, ale nigdy jeszcze nie wprowadzałam go z takim zaangażowaniem i tak dokładnie planując jaki ma być. Jeszcze błądzę i spędzam mnóstwo czasu na przeszukiwaniu internetów, ale efekty bardzo mnie cieszą.
Poniżej kilka zdjęć z zeszytów moich pierwszaków. To początki. Będę co jakiś czas wrzucała efekty naszej wspólnej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz