Do tej pory na guzy i siniaki stosowałam zwykłe masło. Ale nie jakiś tam masmix czy inne margaryny, tylko prawdziwe masło. Działa rewelacyjnie, ale niestety ma jeden podstawowy minus- nie sposób brać go ze sobą na plac zabaw przy 30 stopniach :)
Koleżanka poleciła mi jednak żel arnikowy. Z pewną dozą nieśmiałości :) poszłam po niego do apteki i ...? Cud! Krzysia guz prawie znikł zanim wróciliśmy do domu (byliśmy w Małpim Gaju na urodzinkach). Siniak już paru godzinach przestał aż tak straszyć. Uff, może sąsiedzi jednak nie zgłoszą, że maltretuję dzieci :)
Gdybyście więc jechały z dziećmi na imprezę, a maluch nabije sobie guza, polecam żel arnikowy. Lub masło. To drugie to nadal u nad numer jeden. :)
Koszt żelu to ok.10 zł.
O ciekawe... My do tej pory też masło, kiedyś po paskudnym wypadku w parku dinozaurów, kiedy to przekonałam się, jak w ciągu kilku sekund na czole dziecka może wyrosnąć guz wielkości kilku cm, lekarz zapisał nam maść Arcalen i ta też nam się sprawdziła :). Pozdrawiam Aga z kreatywnik.bloog.pl
OdpowiedzUsuńBo one chyba mają podobny skład. Czyli sposoby mamy podobne :)
Usuń