Chciałam z tej żółtej okazji pokazać dzieciom atrament sympatyczny z soku z cytryny. Niestety, mimo dwóch podejść coś nam nie wyszło.... :( Trudno, spróbujemy jeszcze kiedyś z mlekiem. Tym razem nie pasowało kolorystycznie :)
Podejście pierwsze- pędzelki i sam sok z cytryny
Podejście drugie- sok z odrobiną wody i malowanie patyczkami do uszu. Nie wszyscy malowali..... :)
Podgrzewanie pod żarówką ( w pierwszej wersji nad świeczką)
i......
nic z tego. Nie wyszło. Ktoś wie, dlaczego?
W związku z tym, że nie wyszło, zrobiliśmy prace plastyczną. A właściwie zrobiłyśmy, bo Krzyś odmówił współpracy :)
Baletnice z obierek od żółtych kredek:
Na jutro mamy już co najmniej kilka pomysłów.
Bajdocja dziś atramentem z cytryny też się bawiła, więc pytanie do niej... może za mało podgrzane... nie mam pojęcia. Baletnice za to przepiękne!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, nam też się podobają baletnice :) Już zajrzałam do Bajdocji i dzisiaj spróbujemy z żelazkiem.
UsuńFajne pomysły na prace w ramach projektu. Tak chodzę i szperam i spotykam tyle inspiracji z różnych stron. Cieszę się, że są takie blogi i że jest ich aż tyle. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBaletnice cudowne!
OdpowiedzUsuńA na atrament cytrynowy spróbuj podziałać żelazkiem (na maxa).
Dzięki, już poczytałam sobie o tym na Twoim blogu :) Kartki jeszcze leżą, prasowanie mam w planie na wieczór, więc spróbuję :)
Usuń